Przepis z inspiracji Alana, ze wskazówkami podwykonawczymi mojej rodzicielki. Jest to dobre, bardzo dobre, czasochłonne, ale warto :)
Składniki:
- ze cztery cebule (jeśli są małe to pięć)
- 4 serki topione
- 2 plasterki żółtego sera
- 1,5 l bulionu wołowego (u mnie z kostki, na taką ilość wody potrzebujemy trzech kostek, w wersji wege można użyć warzywnego)
- sól
- vegeta
- pieprz
- zioła prowansalskie
- 0,5 szklanki śmietany 12%
- margaryna do smażenia (w edycji dla bogatych może być masło)
- chleb (najlepiej tostowy, ale normalny też jest ok)
Na zdjęciu brakuje żółtego sera, bo pomysł wpadł w trakcie, widać także nieszczęsny ser topiony z Biedronki, którego nie kupujemy, chyba że mamy ochotę na zupę bez wyrazu. Olej nie był jednak potrzebny.
Na początku robimy bulion, jeśli jest z kostki to łatwo, jeśli normalnie to trudniej, ważne, żeby na koniec był czysty i schludny. Jak się ugotuje, to zdejmujemy go z ognia, zakrywamy pokrywką i niech sobie stoi.
Kiedy cebula jest już zwarta i gotowa, wrzucamy ją do naszego bulionu, dajemy sporo pieprzu i zostawiamy na jakieś 20-25 minut na małym ogniu, żeby się gotowało i przechodziło ładnie smakiem cebuli.
W tym czasie chleb kroimy na zgrabne kwadraciki i na patelni po cebuli na mniejszej nieco ilości margaryny smażymy grzanki. Są ok, kiedy wchłoną smak margaryny (jak ktoś jest rozrzutny, to niech smaży na maśle, będą wtedy naprawdę rewelacyjne :)) i będą chrupkie.
Kiedy nasz bulion przejdzie już fajnie smakiem cebuli, a ona sama w wywarze stanie się całkiem miękka, dodajemy zółty ser pokrojony na małe kawałeczki, a gdy ten się rozpuści, dodajemy serki topione też pokrojone na kwadraciki. Serki miały być oryginalnie dwa, ale po zobaczeniu tego badziewia z Biedronki musiałam dokupić coś normalnego. Tamte się nie zmarnowały - zadziałały jako świetny zagęstnik :)
Chwała temu, kto wygra z grudkami! Bo czeka nas duuużo mieszania. Kiedy już wszystko jest ładnie połączone, hartujemy śmietanę (12%, w oryginalnym przepisie była to 30%, ale przez tę cebulę całość i tak ma już dość słodkawy posmak) i wlewamy do naszej zupy.
Tak oto wygląda efekt końcowy, czego tam komu brakuje, jeszcze może podoprawiać, jeśli nie robił tego w trakcie. Na sam koniec, tuż przed wyłączeniem gazu, dodajemy taką solidną ilość ziół prowansalskich (bo ziół nie powinno się gotować, jak widać, ja wsypałam ich też trochę wcześniej, ale o tym nie piszę, bo tak się jednak nie robi :D) i od razu wyłączamy palnik. Podajemy, jak łatwo się domyślić, z naszymi grzankami, jeśli ktoś ma ochotę na zupę na słodko może udekorować ją śmietaną 30% ;)
Smacznego!
Nie ma nic prostszego niż ugotowanie bulionu - wrzucasz to, z czego chcesz mieć bulion do garnka, zalewasz wodą, włączasz gaz i czekasz godzinę :)
OdpowiedzUsuńTego będę się uczyć wkrótce :D
UsuńI dosypujesz duuuuuuuużoooo jarzynki, żeby miał ładny kolor :P
UsuńA gdzie piwo?
Piwo w brzuszku :D
Usuńej, zdjęcia zawierają lokowanie produktu ;p a przepis wydaje się fajny :
OdpowiedzUsuńBo jest fajny ;) A lokowanie produktu to dzisiaj będzie :)
Usuńja rozdrabniam serki blenderem, odlewam do wysokiego naczynia trochę gorącego wywaru ,kroję serki i minutka blenderem i przelewam do reszty, żadnych grudek i krótki czas mieszania , polecam
OdpowiedzUsuńSuper pomysł, od niedawna mam już blender, więc z chęcią wykorzystam, dzięki :)
Usuń