czwartek, 17 listopada 2016

Kurczak z warzywami i mlekiem kokosowym

Jeśli mieliście nadzieję, że porzuciłam bloga, to muszę Was zmartwić... Długo mnie tu nie było, za co przepraszam i nie mam niczego na swoje usprawiedliwienie, wynagrodzić mogę Wam to jedynie nowymi przepisami, a tych się trochę zebrało :) Dziś pomysł spontaniczny - w zasadzie miałam zrobić szybką, najprostszą "chińszczyznę", ale w trakcie przypomniało mi się o kupionej dawno temu i zapomnianej puszce mleka kokosowego. Tak z dania poniekąd chińskiego wyszło poniekąd tajskie. Lekko fusion, lekko orientalnie, słodko i ostro równocześnie. Wspaniałe połączenie, które warto wypróbować w swojej kuchni :)

Składniki:
- 500 g mięsa z kurczaka
- opakowanie mrożonych chińskich warzyw
- puszka mleka kokosowego
- olej kokosowy / rzepakowy
- curry
- sos sojowy
- słodka papryka
- czosnek granulowany
- chilli w proszku
- sól, pieprz
- opcjonalnie: imbir
Najpierw mięso. W zasadzie dowolne, choć kurczaka przyrządza się najszybciej, pociachane w kostkę i zamarynowane w sosie sojowym, słodkiej papryce, czosnku, curry, soli i pieprzu z dodatkiem niewielkiej ilości oleju. Jeśli macie kokosowy, używamy kokosowego, jeśli nie macie, to żadna strata, użyjcie tego, który jest (byle nie oliwy z oliwek!). Czas marynowania jest w zasadzie dowolny, jeśli bardzo Wam się spieszy to mięso może nawet od razu lądować na głębokiej patelni. Albo woku, o ile posiadacie. Gdy mięso będzie podsmażone, wrzucamy warzywa, smażymy razem przez kilka minut, a gdy nabiorą temperatury i sprężystości zalewamy całość gorącą wodą, tak, by kurczak i warzywa były zakryte, a następnie dusimy, od czasu do czasu mieszając, aż woda wyparuje.
Teraz nadchodzi pora na gwiazdę wieczoru - mleko kokosowe. Dowiedziałam się, że w niskich temperaturach zmienia ono swoją konsystencję na całkowicie stałą, dlatego warto przed otwarciem zanurzyć puszkę na kilka minut w gorącej wodzie, wtedy wróci do formy płynnej.
Gdy mleko jest już na patelni, gotujemy wszystko razem, dajmy mu też lekko odparować. Doprawiamy do smaku wszystkim tym, czego używaliśmy do marynaty, a dodatkowo chilli i opcjonalnie imbirem - według uznania. Moim zdaniem chilli nie warto żałować, oczywiście w granicach zdrowego rozsądku ;) Można użyć także świeżego, jeśli macie. Gdy całość lekko zgęstnieje, nasza namiastka tajskiego obiadu jest gotowa :) Podajemy z ryżem.

Smacznego!



Kuchnia tajska 2016